Roman.Graczyk Roman.Graczyk
1816
BLOG

Apel do Marka Skwarnickiego

Roman.Graczyk Roman.Graczyk Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 10

W czerwcowym numerze miesięcznika Znak ukazał się blok tekstów na temat "Ceny przetrwania?", a wśród nich artykuł Marka Skwarnickiego - jednego z bohaterów mojej książki. Nie chcę się tu do niego generalnie odnosić, lecz tylko wskazać na pewien znamienny szczegół w metodzie polemiki. We wspomnianym tekście Skwarnicki nawiązuje do wywiadu, którego mi udzielił w 2009 r, w sposób najzupełniej arbitralny, wiedząc że nie da się skonfrontowac tych opinii z tekstem wywiadu.

10 czerwca skierowałem do redakcji miesięcznika prośbę o zamieszczenie kilkuzdaniowego apelu do Marka Skwarnickiego. Po kilku dniach odpowiedziano mi, że numer lipcowy jest już zamknięty oraz, że redakcja nie chce dłużej kontynuować polemiki wokół książki.

Sprawę uważam za ważną ze względu na sposób postępowania Marka Skwarnickiego. Poniżej tekst apelu, który nie mógł ukazać się w "Znaku".  

***

 Tekst Marka Skwarnickiego o mojej „Cenie przetrwania?” nie zasługuje na polemikę. Zwracam jednak uwagę, że jego autor po raz kolejny postawił mi publicznie pewien zarzut w poczuciu zupełnej bezkarności. Gdy w marcu na łamach „Gościa Niedzielnego”  Skwarnicki powiedział o naszej rozmowie, która miała być fragmentem książki, że jest zredagowana tak, jak gdyby robił ją oficer SB, zaapelowałem do niego, żeby zgodził się na publikację tej rozmowy. Marek Skwarnicki nie zareagował wtedy na mój apel. Teraz na łamach „Znaku” mówi, że jest ona „jakby przesłuchaniem osoby tłumaczącej się nie wiadomo z czego, przed pytającym, który uważa się za uprawnionego do wydawania sądów moralnych”.

Kiedy w r. 2009 Marek Skwarnicki wycofał zgodę na publikację tej rozmowy, rozumiałem, że tym samym zawieramy rodzaj dżentelmeńskiego porozumienia. Z mojej strony to było zobowiązanie, żeby tekstu nie publikować. Wiele osób namawiało mnie, by go opublikować w formule „tekst nieautoryzowany”, ale uznałem, że moje zobowiązanie jest dalej idące – nie publikować w ogóle. Wydaje mi się, że po stronie Marka Skwarnickiego ta sytuacja rodziła zobowiązanie, by nie streszczać publicznie tego wywiadu i nie rzucać oskarżeń, skoro nie można tych streszczeń skonfrontować z oryginalnym  tekstem.

W sytuacji kiedy ja się wywiązuję z tej niepisanej umowy, Skwarnicki może mówić na temat tamtego materiału rzeczy najzupełniej dowolne. I mówi.

Apeluję do niego jeszcze raz o zgodę na upublicznienie tego tekstu w takiej formie, w jakiej mu go posłałem do autoryzacji.

  

ostatnio także badaniem najnowszej historii Polski

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura